Pielgrzymka na Jasną Górę
Co roku z końcem lipca zaczynają z poszczególnych parafii w Polsce wyruszać pielgrzymi na Jasną Górę. W tym roku w dniach od 4 do 13 sierpnia już po raz piąty z naszej Misji pojechała 14-osobowa grupa z ks. Robertem Kierbicem na czele, aby z Torunia wraz z grupą „Świecie” pielgrzymować do tronu naszej Jasnogórskiej Matki.
Tegoroczne hasło Pielgrzymki to „z Maryją wolni!” Znaczenia chyba nie trzeba tłumaczyć nikomu, gdyż ma ścisły związek z rocznicą odzyskania przez Polskę Niepodległości. Podczas ucisku ze strony wroga to u Niej czuliśmy się bezpieczni i wolni jak u Matki. Jak mówił Ojciec Święty Jan Paweł II, Ojczyzna jest dobrem wspólnym całego narodu i tak też Matka jest wspólna dla wszystkich swoich dzieci.
Czym jest pielgrzymka dla pielgrzyma?
Dla jednych ważny był cel, dla innych sama droga. Ta droga to coś więcej niż tylko szlak wędrówki, to bardzo często rachunek sumienia. Jedna z uczestniczek - Basia powiedziała, że dla niej to były rekolekcje z psychoterapią. Pan Bóg pokazał jej jak wiele ma ona do przepracowania w sobie i udowodnił jak bardzo odnajdujemy Go w naszych słabościach. To także spotkania z ludźmi, z gospodarzami, którzy nas gościli i otwierali przed nami swoje domy i serca. A my w zamian pamiętaliśmy o nich w modlitwach i ich intencje zanosiliśmy do samego końca – do Matki. Podczas wspólnej wędrówki można dostrzec, jak każdy z nas jest równy. Ci co wydawałoby się, że są silni, odporni i zahartowani cierpieli z powodu urazów na stopach, a ci najmniejsi wątli przemierzali trasy bez większych problemów. Nie ma znaczenia który raz idziesz, ale z czym, jakie intencje niesiesz i co chcesz osiągnąć.
Każdego dnia wsłuchiwaliśmy się w Słowo Boże na porannych mszach, ale także na trasie. Były wspólne modlitwy, śpiewy i konferencje prowadzone przez naszych księży. Pod koniec zagościł u nas ks. bp Ryszard Kasyna – ordynariusz pelpliński, który swoim słowem wsparł nas na ostatnich kilometrach. Każdego dnia podobny scenariusz, ale jednak inaczej, bo to w nas się coś zmieniało. Każdego dnia byliśmy bliżej celu, ale też bliżej Boga i Naszej Matki. Nasza osobista relacja pogłębiała się z każdym naszym kryzysem, łzą i radością. Nie do opisania jest uczucie i moment, gdy można spojrzeć Matce w oczy i ofiarować jej ten cały trud naszej pielgrzymki.
Pozostaje nam teraz pielęgnować i rozwijać to, czego doświadczyliśmy i dzielić się tym naszym świadectwem drogi, którą pokonaliśmy. Stanowimy najlepszą zachętę dla tych, którzy się wahają, czy podołają. Pan Bóg nie odpuszcza sobie nikogo i działa poprzez innych ludzi, którzy na trudnej drodze nie pozwolą nam się poddać.
Pątniczka