W sztormie o dźwiękach skrzypiec
Siedem lat temu Pani Maria Wieleńska założyła w Kielcach Akademię Młodych Talentów „Małe Skrzypeczki”. Uczniowie Akademii, dzieci w wieku od trzech do piętnastu lat, zdobywają sukcesy w kraju i za granicą. Jest to rezultat ich wielkiej pracy i zdolności, ale również zasługa Marii Wieleńskiej, jej pasji rozwijania zdolności muzycznych dzieci i jej umiejętności stymulowania ich rozwoju. Wśród uczniów Akademii jest także córka Marii Wieleńskiej, jedenastoletnia, wybitnie uzdolniona Anna Beata. Maria Wieleńska, Dyrektor Artystyczny Akademii Młodych Talentów „Małe Skrzypeczki”, opowiada o sukcesach swoich uczniów i życiu codziennym Akademii.
Rozmawia Bernadetta Juras
Co skłoniło Panią do założenia Akademii Młodych Talentów?
Chciałam stworzyć warunki rozpoczęcia nauki gry na skrzypcach tym dzieciom, które z różnych powodów nie mogły podjąć tej nauki w szkole muzycznej. Są to dzieci, które jeszcze nie osiągnęły wieku szkolnego, lub przeciwnie, dzieci, które przekroczyły już górny próg wiekowy, w którym mogłyby zostać przyjęte do szkoły muzycznej. Do mnie często przychodzą też dzieci mające potrzebę rozwijania swych muzycznych umiejętności, mimo że nie udało im się przejść przez sito egzaminów do szkoły muzycznej.
Zatem otwiera im Pani drzwi do krainy klucza wiolinowego, jak spełniają się ich i Pani oczekiwania?
Przemierzamy razem nie tylko krainę klucza wiolinowego, altowego również. Od trzech lat uczę także gry na altówce. Często rodzice moich uczniów są pełni wątpliwości związanych z tym, czy ich dziecko posiada talent muzyczny. Mam przypadki, kiedy do mnie przyprowadzano dzieci „bez słuchu muzycznego”, czyli takie, które nie potrafiły powtórzyć wyklaskanego rytmu, powtórzyć głosem prostej melodii, odróżnić dźwięk wysoki od niskiego. Jednak po kilku miesiącach nauki w Akademii takie dziecko, zaczyna wyczuwać rytm, potem czysto śpiewać, a potem czysto grać. Wszystkich moich uczniów zachęcam do kontynuacji nauki w szkole muzycznej. Dla mnie to, że mój uczeń dostaje się do szkoły muzycznej, rozwija talent, umiejętności i zdobywa nagrody na konkursach, jest najwyższą nagrodą. Są też tacy uczniowie, którzy rezygnują z gry na instrumencie, z różnych powodów, ale przede wszystkim dlatego, że codzienne ćwiczenia są dla nich zbyt dużym obciążeniem. Ponadto nie wszystkie dzieci są odporne na stres, który niesie ta ciężka, wymagająca systematyczności i ciągłej koncentracji praca.
Jak zatem wygląda dzień pracy w Akademii Młodych Talentów?
Każdy nasz dzień jest inny. W tygodniu odbywają się lekcje indywidualne, na których uczniowie poznają technikę gry na instrumencie, pracują nad repertuarem, uczą się pracy z mikrofonem. W sobotę odbywają się zajęcia grupowe, na których, w małych grupach, dzieci uczą się współpracować ze swoimi kolegami, na tych zajęciach uczymy się też ruchu scenicznego, śpiewu, podstaw rytmiki, ale również zachowywania pewności siebie, panowania nad emocjami, niekrytykowania innych, bycia sympatycznym i życzliwym. Moi uczniowie potrafią się cieszyć nie tylko ze swoich sukcesów, ale również z sukcesów swoich koleżanek i kolegów. Te sobotnie zajęcia są dłuższe, trwają półtorej godziny, oczywiście z przerwą.
W okresie przed koncertem lub konkursem odbywają się też wielkie próby całego zespołu. Uczniowie starannie przygotowują się do ćwiczeń i robią duże postępy. Przygotowując dzieci do konkursów, często im powtarzam, że najważniejszą oceną dla nich, powinna być ich własna ocena. W sztuce nie ma ścisłych kryteriów, a ocena jurorów może zależeć od tego, czy wykonawcy udało się trafić w ich gust. Często mówię do dzieci tak: jednemu smakują cukierki, a drugiemu kiełbasa. Nawet jeśli na dzisiejszym konkursie będziesz najsłodszym cukierkiem, ale w jury zasiadają ci, którym smakuje kiełbasa – nie dostaniesz wysokiej nagrody. Najważniejszym jest to, jak ty sam oceniasz swój występ. Jeśli wystąpiłeś tak, że po pięciu latach kiedy obejrzysz nagranie tego występu, wciąż będziesz z siebie dumny – to występ naprawdę się udał. Jeśli więc występujemy na wysokim poziomie, to nigdy nic nie tracimy, a jeśli przy tym uda się jeszcze zdobyć jakąś nagrodę, to jest to dla nas dodatkowy powód do radości. Przed występami niekiedy organizujemy też tzw. „pospolite ruszenie”-w ustalony dzień rodzice uczniów spotykają się razem i wspólnie szyją stroje. Przydają się każde umiejętności. Kto nie umie szyć, prasuje lub usuwa fastrygi. A dzieci w tym czasie świetnie bawią się razem. Takie wspólne szycie strojów integruje i dzieci, i rodziców.
Kostiumy gotowe, walizki spakowane, młodzi artyści wyjeżdżają na koncert - jak pogodzić te wyjazdy i przygotowania do nich z obowiązkami szkolnymi? Jak zachować równowagę pomiędzy szkołą a sceną, w takim sztormie o dźwiękach skrzypiec?
Równowagę wprowadzają właśnie dźwięki skrzypiec - ten delikatny instrument ma w sobie tyle siły, że ucisza ten sztorm. Jak podczas sztormu wiatr wieje z dużą prędkością, tak w okresie przygotowania do występów życie młodych muzyków kręci się bardzo szybko. Trzeba zdążyć zrobić wszystko- poćwiczyć na instrumencie, przygotować stroje, spakować na podróż ulubione zabawki, odrobić niektóre lekcje „na zapas”. Wreszcie wyjazd na koncert lub konkurs, a potem powrót do nauki w szkole. To jest życie w sztormie, ale ten sztorm jest o dźwięku skrzypiec, więc dzieci sobie z nim całkiem dobrze radzą. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby któreś dziecko musiało powtarzać klasę, nasi uczniowie wszyscy mają bardzo wysoką średnią ocen.
U tak młodych muzyków nietrudno o błąd w wykonywaniu utworów muzyki klasycznej, jak Pani przygotowuje ich na okoliczność popełnienia błędu podczas występu czy konkursu?
O błąd bardzo łatwo, wystarczy chwila dekoncentracji. Powtarzam im jednak, aby nie zatrzymywali się przy błędzie, nie opuszczali skrzypiec, żeby mimo popełnionego błędu grali dalej, publiczność im to wybaczy. Mimo zdarzających się na występach niedoskonałości, „Małe Skrzypeczki” wielokrotnie są oklaskiwane na stojąco. Z błędem podczas konkursu to już gorzej, ale też trzeba grać dalej. Nie zawsze na konkursach wygrywają ci, którzy grają bezbłędnie. Niekiedy jurorzy biorą pod uwagę inne aspekty gry. Ale kiedy naszym dzieciakom nie udaje się zdobyć pierwszego miejsca, to nie robią z tego dramatu. Są jeszcze miejsca drugie i trzecie oraz wyróżnienia, a wkrótce kolejne występy i konkursy. Brak wygranej to nie porażka. Niestety, porażki też czasem się zdarzają. Mówiąc o porażkach mam na myśli nieudane występy. Moi uczniowie to przede wszystkim dzieci, często kilkuletnie, które wszystko może rozproszyć, na przykład zbyt mocne światło, które razi oczy, przez co dziecko nie widzi publiczności i traci z oczu rodziców. W takiej chwili niektóre maluchy czują się bardzo niepewnie i nie mogą skupić się na tym, co mają zagrać. Dzieci może wytrącić z równowagi sprzężenie i głośny pisk sprzętu, błąd akustyka lub osoby prowadzącej koncert. Na koncertach mylą się nie tylko dzieci. Akustyk może włączyć nie ten podkład, albo włączyć go nie od początku, może nie włączyć któremuś dziecku mikrofonu, prowadzący może pomylić lub przekręcić nazwę utworu, imię lub nazwisko wykonawcy. Starsze i bardziej doświadczone dzieci radzą sobie z takimi niespodziankami, ale dla nowych dzieci i dla maluchów, często jest to przeszkoda nie do pokonania.
„Dziś zrób, to czego innym się nie chce, a jutro będziesz miał to, czego inni pragną”, ta sentencja, nieznanego autora, jest Pani ulubioną, czy udaje się Pani wpoić ją młodziutkim muzykom, których Pani kształci?
Codzienna praca nie zawsze jest przyjemna, każdy dorosły też miewa takie chwile, kiedy nie chce mu się z rana iść do pracy. Mimo to, większość ludzi wykonuje swoje obowiązki, żeby potem mieć satysfakcję z tego co udało się osiągnąć. Ale dzieci nie myślą przyszłościowo, dla nich liczy się tylko to, co jest tu i teraz. Co zatem zrobić? Tutaj potrzebna jest pomoc, wsparcie i zaangażowanie rodziców. Trzeba pomagać dzieciom w doskonaleniu ich umiejętności, chwaląc ich za postępy i wskazując na błędy, które trzeba jeszcze poprawić. Kiedy dziecko zagrało jakiś utwór lub ćwiczenie z błędami, trzeba najpierw wskazać na to, co udało się zrobić dobrze, a potem na to, co konkretnie się nie udało. Najgorsze, co może zrobić rodzic, to chwalić dziecko za wszystko, bez wskazywania mu błędów. Praca z dzieckiem w Akademii Młodych Talentów odbywa się na zasadzie: dziecko-zawodnik, nauczyciel-instruktor, rodzic-domowy trener. I tylko taka praca zespołowa przynosi dobre efekty w nauce dzieci w wieku od 2 do 6 lat.
Piękne dźwięki, harmonijne ruchy, których żąda scena, teatralizacja życia codziennego, to daje komfort psychiczny i fizyczny, czy uczniowie Akademii są dzięki temu na co dzień radośniejsi i grzeczniejsi niż inne dzieci?
Do Akademii przychodzą dzieci w różnym wieku i o różnych charakterach. Są dzieci bardzo spokojne i grzeczne, ale są też tak aktywne temperamenty, że mijają miesiące zanim takie dziecko nauczy się pracować w grupie. Ale cóż, skrzypce i altówki to instrumenty zespołowe i orkiestrowe. Dlatego umiejętność współpracy z innymi muzykami jest bardzo ważna. Nawet robiąc karierę solistyczną muzyk musi umieć współpracować z akompaniatorem, i orkiestrą. Pamiętam, jak pewnego dnia przeprowadzono do mnie dziewczynkę o bardzo aktywnym temperamencie, która przy pierwszym spotkaniu przeleciała po sali jak mały tajfun, w mig dotknęła wszystkiego co się tylko dało, zadawała tysiąc pytań na minutę. Nie byłam pewna czy podołam takiemu wyzwaniu, ale kiedy po lekcji wyszliśmy na dziedziniec i ja zobaczyłam jak ta dziewczynka znalazła cztery małe ślimaczki i zachwycała się nimi, jak największym cudem świata, zrozumiałam, że tak wrażliwa dusza potrzebuje muzyki. Nie pomyliłam się. Obecnie jest to jedna z moich najzdolniejszych uczennic.
Uczniowie Akademii są ze sobą zżyci, po lekcjach, czy podczas przerw, dzieci często bawią się w pokoju zabaw albo na placu zabaw, który znajduje się na dziedzińcu Akademii. I podczas takich wspólnych zabaw są to wesołe, radosne i hałaśliwe, ale bardzo wrażliwe dzieciaki. Poza tym razem obchodzą urodziny, razem wybierają się na sanki, łyżwy czy do kina. Odwiedzają się w swoich domach. Są jak jedno wielkie smyczkowe rodzeństwo.
Podobnie jak, w stworzonym w Wenezueli „El Sistema” - systemie młodzieżowych amatorskich orkiestr?
Owszem, ale to nie systemy i nie akademie, lecz wspólnie tworzona czy odtwarzana muzyka znosi bariery między ludźmi i buduje świat braterstwa, którego wszyscy pragniemy, bo wszyscy jesteśmy braćmi.
Starożytni filozofowie (Pitagoras, Platon, Arystoteles) wskazywali na dobroczynny wpływ muzyki na funkcjonowanie jednostek i społeczeństwa ale równocześnie ostrzegali przed jej destrukcyjnym potencjałem. Współcześni muzykolodzy często podejmują dyskusje na temat dobrego lub złego wpływu muzyki na postawy moralne ludzi. Czy nie obawia się Pani, że codzienne, wielogodzinne obcowanie z muzyką może ukształtować u dzieci taką hierarchię wartości, w której to nie miłość, czułość , przyjaźń czy wierność są wartościami najwyższymi, lecz bezbłędnie wykonany utwór i owacje publiczności?
Jeśli człowiek sam z siebie ma taki system wartości, w którym miłość, przyjaźń i wierność nie są na pierwszym miejscu, ich miejsce może zająć nie tylko muzyka. Równie dobrze może to być sport, hodowla zwierząt rasowych, wirtualny świat komputerowy, nauki ścisłe itd. Nie sądzę, że muzyka zagraża naszym dzieciom. Nasi uczniowie nie są odizolowane od świata. Oprócz gry na instrumencie chodzą też do szkoły, mają wiele dodatkowych zajęć, uprawiają sport. Lekcje w szkole i ich odrabianie w domu zajmują dziecku codziennie o wiele więcej czasu niż gra na instrumencie. U nas są występy, a w szkole są kartkówki, sprawdziany i egzaminy, do których też trzeba się przygotowywać i na których też dziecko chce dobrze wypaść. Podczas występów nagrodą za wielogodzinne ćwiczenia są brawa i oklaski, a za dobre wyniki w nauce nagrodą są wysokie stopnie. U nas są konkursy skrzypcowe, w szkole są olimpiady przedmiotowe, a w sporcie są zawody.
Niedawno „Małe Skrzypeczki” podzieliły się na trzy zespoły, z czym związany jest ten podział?
Już nie na trzy, a na cztery: wszyscy moi uczniowie tworzą zespół „Małe Skrzypeczki”, ale czasem grają też i w mniejszych grupach. Najbardziej zaawansowane dzieci występują jako zespół „Tonika”, altowioliniści czasem występują jako zespół „Violki”. W 2019 roku rozpoczęliśmy też przygodę z muzyką dawną i stworzyliśmy zespół „Venatores Tempus”.
Jakie są, Pani zdaniem, najważniejsze sukcesy zespołu „Małe Skrzypeczki”?
Do tych najważniejszych zaliczyłabym: I miejsce na Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki Niezłomnej i Niepodległej im. Henryka Rasiewicza „Kima” w 2019 roku, w Krakowie, w tym konkursie, w występach indywidualnych II miejsce zajęła utalentowana dziewięcioletnia Michalina Cedro, jedna z uczennic Akademii Młodych Talentów, obecnie uczennica Szkoły Muzycznej w Kielcach. Dużym sukcesem był też ich występ w TVP 21.06.2018 r., po którym mojemu zespołowi słowa uznania przekazał prezes TVP i występ na Zamku Królewskim w Warszawie 10.10.2017 r.. Inne sukcesy to występ na 41. Światowej Konferencji Skautowej w Baku, I miejsce zespołu „Tonika” na 25. Festiwalu Kolęd i Pastorałek w Będzinie w 2019 r., I miejsce na Międzynarodowym Harcerskim Festiwalu Kultury Młodzieży Szkolnej w 2018 roku, również I miejsce na Świętokrzyskim Konkursie Kolęd w 2019 roku.
Wśród dzieci uczęszczających do Akademii Młodych Talentów jest Pani córka, wybitnie uzdolniona muzycznie, jedenastoletnia Anna Beata - kiedyś po raz pierwszy nabrała Pani przekonania, że jest ona muzycznie uzdolniona, jak Pani wspomina tamte doświadczenia sprzed 9 czy 10 lat?
Z Anią było tak samo jak z większością moich uczniów. Ona po prostu zaczęła grać, a talent pojawił się później. Uczyła się gry na skrzypcach tak samo, jak małe dzieci uczą się samodzielnego posługiwania się łyżką lub sznurowania butów. Ona była takim dzieckiem, które zanim coś zrobi samodzielnie, długo obserwuje innych. Jako niemowlę usiłowała powtarzać głosem zasłyszane w telewizji melodie piosenek. W wieku niecałych trzech lat potrafiła zaśpiewać około dziesięciu kolęd. Robiła to bardzo głośno i czysto intonacyjnie, czym zachwycała starsze panie w kościele. Nie umiała wtedy jeszcze wyraźnie mówić, ale w piosenkach nie było tego słychać. Naukę gry na skrzypcach rozpoczęła mając 1 rok i 8 miesięcy, a po raz pierwszy publicznie wystąpiła kiedy miała niespełna 2 lata, zagrała wtedy prościutką dziecięcą piosenkę o myszce, którą się gra na pustej strunie „e”.
W wieku 3 lat w jej repertuarze już były menuety Mozarta i Bacha oraz Koncert h-moll Riedinga, w wieku 4 lat – Koncert G-dur Riedinga oraz mnóstwo miniatur skrzypcowych. Wtedy też zaczęła też grać na skrzypcach muzykę rozrywkową, między innymi z repertuaru Beatlesów. Od pierwszego dnia nauki Ania zawsze miała innego nauczyciela, nie mnie. Ja dla niej byłam tylko mamą i „domowym trenerem”. Od mniej więcej dwóch lat Ania ćwiczy w domu samodzielnie i ja już praktycznie nie ingeruję w jej proces nauczania.
Ania posiada rzadką umiejętność – potrafi odgadywać wykonywany utwór muzyczny nie słysząc go, a jedynie obserwując ruchy palców wykonującego utwór oraz ruchy smyczka. Tą zdolność prezentowała w TVN w programie ”Genialny Umysł”, miała wtedy 8 lat. W jaki sposób wykształciła się u niej ta umiejętność?
Umiejętność rozpoznawania dźwięków „z rąk” osoby grającej Ania zdobyła w sposób naturalny. Na początku edukacji muzycznej (miała wtedy dwa lata) nie korzystała z nut. Uczyła się gry na instrumencie patrząc na ręce nauczyciela i powtarzając jego ruchy. Wtedy było to jej bardzo pomocne, ale później trochę hamowało naukę czytania nut, ponieważ „mała spryciara” zamiast przeczytać nuty czekała, aż utwór zagra nauczyciel, a potem go powtarzała. Tą umiejętność posiadają niektórzy muzycy, przeważnie osoby dorosłe, Ania posiadła ją jako kilkuletnie dziecko.
Czy lista tytułów utworów, które ma odgadywać, była jej wcześniej prezentowana?
Oczywiście. Nie ma takiej osoby, która by znała wszystkie otwory na świecie, a Ania jest jeszcze dzieckiem. Owszem, była nam podana lista kilkudziesięciu utworów, które mogą być zaprezentowane w programie. Ale nikt nie wiedział, które konkretnie utwory zostaną wykonane. Większą trudność sprawiało jej nie samo rozpoznawanie tych utworów, lecz zapamiętanie nazw utworów w językach oryginału oraz imion i nazwisk kompozytorów i wykonawców. Również podczas występu w Petersburgu była jej podana lista utworów, spośród których wszystkie odgadła prawidłowo.
Ania posiada wszechstronne uzdolnienia muzyczne, oprócz gry na skrzypcach, gra na altówce i pianinie, śpiewa, a jej talent aktorski i gładkość ruchów rzucają się w oczy. Czy ta wszechstronność nie przeszkadza w podnoszeniu umiejętności gry na skrzypcach?
Ania, jak każde dziecko, chciałaby robić wszystko - grać na różnych instrumentach, śpiewać, tańczyć, rysować, chodzić na karate i na basen. Więc staramy się wybierać najważniejsze kierunki i robimy na nie nacisk, a resztę zajęć traktujemy hobbistycznie i wracamy do nich sporadycznie, kiedy mamy na to czas.
Dzieciństwo wybitnie uzdolnionego dziecka jest pełne wyrzeczeń i poświęcenia, czy wakacje i święta, to tylko kilkudniowe przerwy?
Nasze wakacje bez skrzypiec są zazwyczaj krótkie i nie trwają dłużej niż 2 tygodnie. W czasie wakacji Ania podnosi swoje umiejętności na warsztatach muzycznych, ja jej w tym towarzyszę. W niedzielę i święta też trzeba ćwiczyć, ale tylko około 3 godzin dziennie. Lubimy całodniowe wycieczki rodzinne. Ania lubi łowić ryby z tatą, jeździć na hulajnodze, na łyżwach, zapraszać koleżanki i kolegów, których ma sporo, nagrywać filmiki i fotografować, zwłaszcza zwierzęta, w tym nasze domowe zwierzaki - psa Fazy'ego, kotkę Śnieżkę, kota Stefana oraz znalezione w czasie ostatnich wakacji w lesie dwa kocięta Dzidzię i Piksela. Wszystkie nasze zwierzęta towarzyszą jej, kiedy w domu ćwiczy na skrzypcach. Zazwyczaj leżą sobie i drzemią, Śnieżka najbardziej lubi leżeć w futerale skrzypiec. Jednak przy niektórych energicznych utworach koty zaczynają skakać po pokoju i „tańczyć”. I chociaż w każdej chwili mogą wyjść z pokoju i znaleźć sobie w domu inne, bardziej zaciszne miejsce, nie robią tego - wolą być bliżej muzyki. Na nasze krótkie wakacje, jak i też na niedziele i święta, z utęsknieniem wyczekujemy, dopiero wtedy jesteśmy razem, oczywiście przy najpiękniejszej muzyce.
Czy całe życie rodzinne Pani i męża podporządkowane jest talentowi córki?
Praktycznie tak. Nasze własne harmonogramy dopasowujemy do jej harmonogramu zajęć, prób, nagrań, występów i konkursów. Często towarzyszymy jej w tym obydwoje.
Sukcesy muzyczne Ani są tak liczne, że wymienianie ich zajęło by kilka stron, które z nich Pani zdaniem były najważniejsze?
Ona robi wielkie postępy, każdy rok, to jakby piętro wyżej, jeśli chodzi o umiejętności. Dla dziecka każde zwycięstwo w konkursie jest najważniejsze. Ważniejsze sukcesy to: I miejsce na Międzynarodowym Konkursie ,,Moje inspiracje muzyczne w 2019 roku, I miejsce na Ogólnopolskim Konkursie „Jak Wieniawski” w 2018 roku, I miejsce na Ogólnopolskim Konkursie dla Uczniów Wszystkich Specjalności ,, Mały czy Duży Wirtuoz?” w roku 2018 i 2019, I miejsce na III Ogólnopolskim Konkursie Miniatury Skrzypcowej w 2018 roku, II miejsce na Włocławskich Spotkaniach Skrzypcowych „Na polską nutę” w 2018 roku, III miejsce na Konkursie Talents for Europe w 2018 roku, wyróżnienie na Międzynarodowym Konkursie im. Janiny Garści w 2018 roku, wyróżnienie na Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym „Vivaldi 340” w 2018 roku, II miejsce na Ogólnopolskim Festiwalu Kolęd i Pastorałek „Staropolskie Kolędowanie” w 2019 roku. Ania próbuje też komponować, w 2018 r. w Celji, w Słowenii zdobyła złoty dyplom za wykonanie skomponowanego przez siebie utworu „Wesoły królik”. Również czasie pandemii odniosła sukces w Międzynarodowym Konkursie Młodych Utalentowanych Muzyków „Nouvelles Etoiles”, odbywającym się online we Francji, gdzie zajęła II miejsce.
Jesienią 2019 roku Ania nagrała wirtuozowsko, jak na swój wiek, „Storm” Antonio Vivaldiego - z dziewczęcą wrażliwością i czarem przedstawiła siłę żywiołu, jakby wyczuwała to coś, co skrywa się za nutami, a co miał w wyobraźni kompozytor, a jednak to wykonanie nie zyskało aprobaty, dlaczego?
To nie do końca prawda. Uważam, że Ania wykonała Sztorm doskonale, zgodziłabym się z tym, że wirtuozowsko, ale tłem wykonania muzyki Vivaldiego były dźwięki muzyki rockowej i to było przyczyną krytyki ze strony muzyków akademickich. Za to wśród zwykłych słuchaczy, którzy sami nie są klasycznymi muzykami, to wykonanie zrobiło furorę.
Jednakże ten właśnie rodzaj synkretyzmu sprawia, że na koncertach Andre Rieu, czy Andrea Bocellego są zawsze komplety publiczności, która nie tylko entuzjastycznie oklaskuje wykonawców, ale również entuzjastycznie sama śpiewa wykonywane przez artystów utwory. Dzięki temu muzyka klasyczna staje się bardziej dostępna, widać to również na przykładzie opery, Luciano Pavarotti, zdecydował się na tego rodzaju synkretyzm, występując z Celine Dion czy z Bryanem Adamsem. Może warto byłoby podjąć trud występów, na których Ania wykonywałaby swoje synkretycznie skomponowane utwory, może w innych krajach?
W 2019 roku w Petersburgu Ania zrobiła furorę tym właśnie wykonaniem „Sztormu”. Planowaliśmy także takie występy w Niemczech oraz we Francji, ale wybuch pandemii udaremnił te plany.
Jaki przepis na sukces podałaby Pani młodym talentom muzycznym?
Im wcześniej dziecko rozpocznie naukę gry na instrumencie, tym łatwiej będzie mu się zżyć z tym instrumentem. Dobry nauczyciel, nieustanne wsparcie rodziny, regularne ćwiczenia w domu, doskonalenie własnych umiejętności, liczne występy oraz właściwy dobór repertuaru – to przepis na sukces dla każdego muzyka. A jeszcze ważnym jest znaleźć się we właściwym momencie we właściwym miejscu, umieć się pokazać z jak najlepszej strony i przebić się wśród innych, tak samo dobrych muzyków. Najważniejszym jednak to kochać muzykę, żeby gra na instrumencie zawsze przynosiła radość i satysfakcję.
Młodym talentom wiolinistycznym z Kielc życzymy wielkich sukcesów estradowych, zwycięstw w konkursach na krajowe i zagraniczne stypendia. Solistom rozwijania wirtuozerii, tym, którzy wybiorą pracę zespołową udziału w wielkich orkiestrach - wielkiej muzyki, wielkiego profesjonalizmu i wielkiej kariery, która nie odbierze nikomu miłości, przyjaźni, wierności, lecz będzie te wartości zabezpieczać.
https://www.youtube.com/watch?v=DKVnGWig6o&authuser=0