Na pożegnanie Roberta Szecówki
"Pogoda nieba niechaj będzie z tobą"
(J.Iwaszkiewicz)
W dniu 5 marca 2020 r. zmarł w wieku 84 lat znany w środowisku polonijnym Hamburga Robert Szecówka. Z wykształcenia był architektem (po wrocławskiej Politechnice); wolał jednak rysować, zająć się satyrą. Zajmował się również ilustracją książkową i plakatem. W 1986 roku przeniósł się do Hamburga, gdzie rozwinął skrzydła – jego karykatury i rysunki satyryczne ukazywały się nie tylko w prasie polskiej, ale i niemieckiej, holenderskiej, amerykańskiej, francuskiej; publikował także w Jugosławii, Kanadzie, Włoszech i Rosji. Aktywnie zaangażował się w działanie Pegasus Fundation (Sztuka dla Porozumienia Narodów), skupiającej ludzi sztuki i kultury różnych nacji. Trafił do Księgi Rekordów Guinessa jako autor Pałera, żartobliwej opowieści złożonej z 20.260 słów wyłącznie na literę P… W 2010 roku został kawalerem Orderu Zasługi RP, przyznanym mu za promocję Polski i polskiej sztuki w Niemczech.
Jak mało kto dostrzegał paradoksy i absurdy naszej rzeczywistości. Miał doskonałe poczucie humoru, niebywałe skojarzenia, wyobraźnię, do tego znajomość świata, ludzi, literatury. Był przy tym ciepły, otwarty, pogodny, ale też szelmowsko żartobliwy i uważny.
Przy każdym spotkaniu polonijnym, było wokół niego sporo osób. Potrzebowano jego towarzystwa, bo zawsze czymś zaskoczył; a to anegdotą, ciekawostką zabawną, konkluzją niebywałą, dykteryjką śmieszną, albo limerykiem własnego autorstwa. Nic co radosne nie było mu obce – parafrazując słowa renesansowych humanistów.
Uśmiech innych radował i jego serce, niósł równowagę ducha, która łagodziła wszelkie spory. Wielu domagało się swych karykatur w jego wykonaniu. To czego sami w sobie nie zauważali, on uchwycił w mig i uwiecznił z właściwą swadą na rysunku. Stworzył całą galerię portretów – karykatur wśród których nie zabrakło hamburskich konsulów generalnych, artystów, naukowców, dziennikarzy, działaczy polonijnych i ludzi biznesu. W każdym z tych rysunków zawarł drobną choć cechę charakterologiczną, która wskazywała na indywidualność i oryginalność sportretowanych osób. Był też mistrzem scenek rodzajowych, w których nie tyle ośmieszał przywary, błędy i słabości rodaków, co wzbudzał zastanowienie, samokrytykę, niekiedy przestrogę lub łagodne napomnienie. Pomysły miał zaskakujące, konotacje tak niebywałe, że zadziwiały. Do tego opatrzone zawsze celnym, dowcipnym komentarzem, aktualnym przesłaniem stawały się źródłem rozważań nad naszą polską naturą. Patrząc na jego prace nie sposób uciec od przemyśleń.
Z nikim nieporównywalny, jak mało kto błyskotliwy, bawił i rozśmieszał, nade wszystko uwrażliwiał. Przypominał co ważne, mówił co małostkowe, wskazywał gdzie źródło naszych potknięć i słabości. Gdyby przyszło mu i dziś rysować, zapewne temat pandemii przedstawiłby na swych rysunkach w całej różnorodności komicznych, życiowych, codziennych sytuacji.
Optymizm i wiara w zwycięstwo mądrości, rozwagi i chrześcijańskiej mądrości inspirowały całą jego twórczość artystyczną. Był człowiekiem głębokiej wiary.
Niestety, Robert Szecówka odszedł od nas 5 marca tego roku. Zmarł po długiej chorobie i pochowany został we Wrocławiu. Z Wrocławiem związany był przez lata. To było to miasto jego młodości – ostoja katolickich ideałów i rodzimych sentymentów.
Sława Ratajczak